Modele rodziny

Okazuje się, że coraz popularniejszy staje się model rodziny składający się z rodziców i jednego dziecka. Rodzina składająca się z rodziców i dwójki dzieci również jest nadal popularna, ale już niestety, z takim modelem też się powoli żegnamy. Nie mówiąc już o rodzinach wielodzietnych, które są w tej chwili na wyginięciu.
Macie brata/siostrę, jesteście jedynakami czy może pochodzicie z rodziny wielodzietnej? Jaki 'model rodziny' jest Waszym zdaniem najlepszy? Ile chcielibyście mieć dzieci w przyszłości? Dlaczego tyle? Czy to kryzys daje nam w kość na tyle, że młode małżeństwa decydują się tylko na jedno dziecko, bo boją się, że nie będzie stać ich na utrzymanie?

Model rodziny 2+1 doprowadzi nas do wyginięcia. Moim zdaniem zdrowym modelem rodziny (nawet ze względu na aspekty wychowawcze) jest 2+X, gdzie x jest większe bądź równe 2. Nie ukrywajmy, nie każdego stać na model 2+2 bo żeby egzystować w takim modelu, trzeba mieć zarobki na poziomie 4000 netto nie wliczając koszów wynajęcia mieszkania. Ale przy takich wyliczeniach nie ma mowy o samochodach, wakacjach, wycieczkach itp. Osobiście marzę o modelu 2+4 i żeby wszystkie dzieci były płci męskiej, ale jestem realistą i 2+2 będzie dobrym rozwiązaniem. Sam pochodzę z rodziny 2+2 i nie wyobrażam sobie nie mieć brata. Podobno z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, ale za bratem w ogień skoczę.

Osobiście przez długi czas żyłam w modelu 2+2, 8 lat temu zmienił się na 2+3 .
Logiczne jest, że dla przetrwania populacji współczynnik dzietności powinien wynosić >2.
Patrząc w przyszłość (oczywiście zależy to również od partnera) planuję model 2+2/2+3.

 Jeśli chodzi o powód niskiego przyrostu..
Niestety ten problem dotyka głównie kraje 'bardziej cywilizowane' i raczej chrześcijańskie  .
Muzułmanie takiego problemu zazwyczaj nie mają .

Wynika to pewnie w głównej mierze z powodów czysto ekonomicznych, nie ma co się oszukiwać-dziecko sporo kosztuje i nie każdy może sobie na nie pozwolić.
Wychowywanie dziecka wiąże się również z dużym zaangażowaniem 'czasowym', w dużym stopniu również ze strony kobiety, która często jest zmuszona do poświęcenia zazwyczaj dopiero rozwijającej się kariery zawodowej, podczas, gdy na jej miejsce już czeka kilka innych osób. A niestety później trudno jest wrócić .

 Generalnie rzecz biorąc decyzja o dziecku musi być przemyślana, bo niestety często wielodzietne rodziny nie do końca są w stanie zapewnić im odpowiednie warunki.

Co do decydowania się na jedno dziecko przez kryzys..niby jedno nie zapewnia przetrwania populacji, ale zawsze to lepiej niż 2+pies .

Podsumowując: RUPERT uważam, że na końcu swojego postu przytoczyłeś właśnie podstawowy powód niskiej dzietności, głównie jest to brak $$$ .

Witam, pierwszy post notując już w dosyć ważnym i dla mnie temacie.
Świeżo upieczona osoba po studiach, szukająca pracy plus partner, na stanowisku, które z wypłaty nie pozwala nawet na wynajęcie kawalerki. Idylla, która niestety spotyka bardzo dużo młodych osób w Polsce i na Opolszczyźnie.
2+3 u niego, 2+2 u mnie, osobiście jak na razie nawet nie planujemy potomstwa, choć wyć do księżyca się chce czasem, że wspólna przyszłość jest wciąż jeszcze na wyboistej i kamienistej drodze.
Reasumując, człowiek boi się założyć rodzinę, skoro nie wie, czy będzie miał sam, gdzie żyć. Brak zdolności kredytowej na własną M'kę, koczowanie po wynajmach, do których przez pięć lat studiów zraziłam się osobiście.
Wymorzony model rodziny  to 2+3, może 4, zobaczymy jednak co przyszłość przyniesie.

hej Jarzebata Zauwaz ze ci ktorzy teraz nami rzadza, kiedy byli w naszy wieku, to zyli w kraju komunistow. I ci komunisci kazdemu z nich sprezentowali po wlasnym M i zagwarantowali zatrudnienie.
Podczas przemian ustrojowych, ostatnim rzutem na tasme, rozdali ludziom ze swojego pokolenia mieszkania ktore zajmowali za 1% wartosci. Postrzegam to jako lapowke polityczna.

Dzisiaj mamy demokracje, a rzadzacym nawet sie nie sni zeby przydzielac mlodym mieszkania. Nikt tez nie kupi sobie wlasnego mieszkania za 1% wartosci. Pracy dla nich tez nie ma, bo i gdzie ma byc skoro zamkneli wszystkie fabryki.

Za to proponuja nam bysmy wzieli sobie kredyt mieszkaniowy, kredyt ktory jest ciezko dostac i jeszcze ciezej splacic, bo nawet wyksztalconym mlodym Polakom wyplaty ledwie starczaja do pierwszego.

Czy z tej perspektywy patrzac, nie jawimy sie jako wydymane pokolenie?

Nie wiem, ale używaliby w trakcie tego dymania jakiś nawilżacz, bo ile dymania na sucho przez te pały się wytrzyma?

 

pelna zgoda w tym temacie